Kozacy i Wehrmacht

Werner H. Krause

Przyzwyczajeni jesteśmy do czarno-białej wersji historii II wojny światowej. Była to historia napisana na konferencji w Jałcie pod dyktando Stalina. Jednym z kanonów owej wersji przeszłości był podział moralny na dobrych i złych uczestników zmagań.
Dobrzy byli ci, którzy służyli sprawie zwycięstwa Armii Czerwonej, źli zaś wszyscy pozostali. Partia bolszewicka i jej sekretarz określali wszystko wedle własnego uznania i bez oglądania się na prawdę (którą komuniści uznawali za przeżytek klasowy) skazali całe narody na zagładę, infamię lub zapomnienie. Do mniej znanych, a na pewno mocno przekłamanych zagadnień historycznych należy udział obywateli sowieckich w II wojnie po stronie Niemiec. Propaganda pojałtańska określała ich w sposób jednoznaczny mianem renegatów i zdrajców. Epitety takie, używane bez odrobiny refleksji, przylgnęły po pewnym czasie na stałe do tych ludzi, odbierając im prawo do jakiegokolwiek sprzeciwu i okrywając ich wieczną niesławą. Podobnie jak w przypadku wszystkich ofiar komunistycznych zbrodni, kaci chcieli nie tylko zatrzeć ślady po miejscu pochówku; zadbali też o to, żeby ofiary represji uczynić przedmiotem negatywnych odczuć opinii publicznej.

Ze Wstępu Andrzeja Zaręby


Na długo przed tym, zanim świat zachodni poznał nieludzkość systemu sowieckiego, Kozacy na samych sobie doświadczyli tego, jak bezlitosny jest reżim, który szykował się do podporządkowania sobie całego świata. Tak jak wiele innych ludów w Rosji Kozacy byli w straszny sposób uciskani, prześladowania zaś i wywózki uczyniły z ich życia piekło. Gdy w 1941 roku niemiecki Wehrmacht dotarł do obszarów zamieszkałych przez Kozaków, został przez tych ostatnich powitany jako oswobodziciel spod pełnego grozy panowania Stalina. Kiedy po klęsce pod Stalingradem niemieckie oddziały zmuszone były podjąć decyzję o rozpoczęciu odwrotu, przyłączyły się do nich dziesiątki tysięcy Kozaków, Kałmuków i Czerkiesów wraz z rodzinami. Nie namyślali się ani chwili, czy pozostać w niewoli komunizmu. Nie porzucali swojej ziemi, ale pewien twór państwowy, który ich dławił. Z Kozaków tych uformowały się na jesieni 1943 roku na poligonie w Mławie w południowej części Prus Wschodnich pierwsze pułki ochotnicze. Z nich to powstał później XV Kozacki Korpus Kawalerii pod dowództwem generała porucznika Helmutha von Pannwitza . Była to z całą pewnością najbardziej niezwykła jednostka w niemieckim Wehrmachcie. Niniejsza książka powstawała od samego początku przy współudziale byłego dowódcy „szwadronu jazdy na siwkach” 6. pułku jazdy Kozaków tereckich, Ernsta Waltera von Mossnera, opisuje walkę i klęskę owych Kozaków.

Z Przedmowy Autora



Wersja drukowana

cena: 39 zł

niedostępna