Recenzja książki Drogą Czwartaków, Władysław Orkan
„Drogą Czwartaków” – po dziewięćdziesięciu latach. Wojenny reportaż
W 1915 r. czterdziestoletni Władysław Orkan, pisarz o uznanym już dorobku, wstąpił na ochotnika do Legionów Polskich. Jako oficer 4. pułku piechoty przeszedł wraz z nim szlak bojowy, stając się kronikarzem jednostki. Pierwszy miesiąc wojennych działań pułku opisał na gorąco, jeszcze w czasie wojny, w reportażowej książce Drogą Czwartaków wydanej w 1916 r. w Krakowie przez Naczelny Komitet Narodowy. Książkę Orkana po wielu latach przypomniało krakowskie wydawnictwo Libron specjalizujące się od pewnego czasu w tematyce historycznej, a zwłaszcza pierwszowojennej.
Swoją wojenną relację Władysław Orkan rozpoczyna w momencie wymarszu nowo sformowanego pułku z Piotrkowa w lipcu 1915 r. Na froncie trwało właśnie wielkie natarcie państw centralnych zapoczątkowane zwycięską bitwą pod Gorlicami. W samej tylko Galicji front przesunął się o kilkadziesiąt kilometrów na wschód. 4. pułk wszedł do walki 19 lipca i od razu wziął udział w pościgu za uciekającymi oddziałami rosyjskimi.
Prawdziwy chrzest bojowy czwartacy przeszli w starciu o Majdan Bolechowicki, ciężkie zaś walki stoczyli w bitwie pod Jastkowem, gdzie wielokrotnie szturmowali dobrze umocnione pozycje Rosjan. Atak przyniósł pułkowi 70 zabitych, a pozycji wroga nie udało się zdobyć. Rosjanie wycofali się z nich dopiero po trzech dniach. Legionowy pułk ruszył w pościg, staczając po drodze wiele potyczek. 10 sierpnia 1915 r. jednostka sforsowała Wieprz, a dziewięć dni później Bug. „Wszedł pułk nasz teraz na ziemię podlaską...” – napisał Orkan.
Za Bugiem legioniści zatrzymali się w okolicach Zalesia. W tym miejscu kończy się relacja Orkana.
Książka jest żywą relacją naocznego świadka wydarzeń, ich obserwatora, niekiedy bezpośredniego uczestnika. Napisana z pasją stara się oddać atmosferę i nastrój chwili. Autor opisuje niekończące się marsze, poszukiwania kwater, zmieniające się rozkazy, zmęczenie, chłód i głód. Ze zgrozą przywołuje wrażenie, jakie na legionistach wywierają palone przez Rosjan jedna po drugiej podradomskie wsie i miasteczka. Szczegółowo relacjonuje przebieg bitwy pod Jastkowem i wysiłek, jaki włożyli czwartacy w próby zajęcia rosyjskich umocnień. Patriotyzm i zaangażowanie przebijają z każdej strony książki.
Razić może archaiczny, młodopolski język Orkana, pełen egzaltacji, zawsze na najwyższym diapazonie uczuciowym. Cóż, to także świadectwo czasu – tak właśnie wówczas się pisało. Niemniej dobrze się stało, że książka Orkana znów trafiła do rąk czytelników. Dla historyków i badaczy może być cennym źródłem, dla czytelników i miłośników historii interesującą lekturą.