Recenzja książki „Chuda Emma”. Ciężki moździerz 30,5 cm Škoda w czasie I wojny światowej , Andrzej Zaręba

Moździerzem po Krakowie

Wszystko zaczęło się od albumu fotograficznego. Na szklanych płytkach uwieczniono wojenne losy pewnego oddziału wojskowego. Zdjęcia odbite z płyt złożyły się później na zgrabny album opatrzony podpisami i dedykacjami.
Album trafił w ręce krakowskiego znawcy i miłośnika militariów Andrzeja Zaręby. Zafascynowany tematem poświęcił mu książkę. Starannie wydana rzecz opowiada o... austriackim ciężkim moździerzu škoda kaliber 30,5 cm. Bo to właśnie dzieje 15. baterii zmotoryzowanej wyposażonej w te potężne maszyny pokazywały zdjęcia zebrane w albumie.
Album ofiarowano na pamiątkę dowódcy baterii kpt. Otto Axmannowi. Zaręba przedstawił w swej książce historię tej nowoczesnej, jak na tamte czasy, broni – nieustający wyścig zbrojeń, rozwój broni stromomotorowej, prace koncepcyjne, produkcję w przededniu I wojny światowej. Historia potężnego moździerza jest jednak tylko pretekstem do pokazania szerszych zjawisk – rozwoju nowoczesnej techniki wojskowej, działań prowadzonych na frontach wielkiej wojny, sposobów zdobywania twierdz, walk o Kraków itp.
Sam moździerz, nazwany pieszczotliwie „Chudą Emmą”, okazał się bardzo skuteczną bronią artyleryjską, o dużym kalibrze i potężnej sile niszczenia, a jednocześnie bardzo mobilną i możliwą do wykorzystania nawet w warunkach górskich. Również krakowianie mieli okazję zobaczyć na własne oczy żelaznego mastodonta. W przeddzień wybuchu wojny w Krakowie stacjonowało bowiem aż sześć „Chudych Emm”. Ich chwila nadeszła jesienią 1914 r., gdy rosyjskie wojska podeszły pod miasto. Doszło do dwóch zaciętych bitew, w których czynny udział wzięła artyleria Twierdzy Kraków. Szczególnie przydały się moździerze škoda, które można było przerzucać na zagrożone odcinki. Na początku grudnia, gdy Rosjanie stali już pod Bieżanowem, „Chude Emmy” przesunięto w takie miejsca, z których mogły zasypywać pociskami wrogie oddziały.
Wspomniany na początku kpt. Otto Axmann, rodowity wiedeńczyk, syn urzędnika kolejowego, służył w 2. pułku artylerii fortecznej hrabiego von Beschi w Krakowie. Z czasem wtopił się w polskie środowisko, tak że w 1903 r. ożenił się z Jadwigą Jaworowską z Nowego Targu, gdzie 2. pułk jeździł na poligon. Później dowodził jeszcze baterią haubic i grupą artylerii w Twierdzy Kraków. W 1919 r. złożył oficjalne podanie o przyjęcie do Wojska Polskiego. A świetne jakościowo zdjęcia ze wspomnianego na początku albumu podarowanego przez żołnierzy Axmannowi obejrzeć można w książce.